Ryszard Koziołek, historyk literatury, autor książki Ciała Sienkiewicza. Studium o płci i przemocy: To on połączył we wspólnotę czytających szlachcica, kucharkę, gimnazjalistę, chłopa, emigranta i arystokratkę. Był twórcą rewolucyjnym. I w dodatku pisał światowe bestsellery.
JAKUB NOWACKI: Trwa właśnie Rok Henryka Sienkiewicza. Od wielu lat Pan się z nim nie rozstaje. Teraz pisze Pan jego biografię dla wydawnictwa Czarne. Pamięta Pan swoją pierwszą lekturę jego książek?
RYSZARD KOZIOŁEK: Za pierwszym razem nie tyle Sienkiewicza przeczytałem, co go wysłuchałem. Moja babcia była jego ogromną fanką. Nie była specjalnie wykształconą kobietą, skończyła zaledwie przyzakładową szkołę zawodową. Książki Sienkiewicza opowiadała mi trochę tak, jak dzieciom opowiada się bajki, niemiłosiernie przy tym przekręcając fabułę, koncentrując się na scenach, które ją szczególnie bawiły. Uwielbiała np. przekleństwa i wyzwiska miotane przez Zagłobę. Co opowiadała? Przede wszystkim „Ogniem i mieczem” i „Pana Wołodyjowskiego”. „Potop” lubiła mniej.
Cała rozmowa opublikowana została na stronach internetowych Tygodnika Powszechnego.